KONCERT DUO GRANAT&KREDA W FILHARMONII KRAKOWSKIEJ
POLSKA MUZA
W ODNOWIONEJ FILHARMONII; nie słyszałam ulicy
2020-09-27 10:39:32
Nareszcie! Wczoraj wróciliśmy do Filharmonii Krakowskiej! Wprawdzie w pandemicznym reżimie, z co drugim miejscem wolnym, z zamkniętą szatnią i nieczynnym bufetem, ale za to z dużymi przestrzeniami recepcyjnymi, z klimatyzacją, z innym oświetleniem estrady, ze zmodyfikowanym ustawieniem foteli na widowni, z poprawioną akustyką. Nie wymieniam wszystkich zmian, mam nadzieję je poznawać w kolejnych tygodniach, ale już dziś dziękuję wszystkim , którzy przyczynili się do tego byśmy w lepszych niż dotąd warunkach mogli obcować z muzyką, przede wszystkim dyr. dyr. Bogdanowi Toszy i Maciejowi Bielskiemu, którym nie dane było powitać melomanów w odnowionym gmachu. Dziękuję też nowej dyrekcji instytucji – Mateuszowi Prendocie i Beacie Płoskiej – za podjęcie ryzyka i umożliwienie słuchaczom kontaktu z żywym dźwiękiem. Oficjalna inauguracja sezonu jeszcze przed nami, ale już wczoraj było ciekawie. Na pożegnanie lata słuchaliśmy muzyki argentyńskiej - utworów Astora Piazzolli (tym razem głównie fragmentów jego operity Maria de Buenos Aires w aranżacji Adriana Kredy) i nieco starszego od niego Carlosa Guastavino - w interpretacji duetu fortepianowego: Tamara Granat i Adrian Kreda. Artyści idealnie z sobą współpracujący bardzo dobrze oddali jedyny w swoim rodzaju klimat muzyki argentyńskiej, tego dziwnego konglomeratu różnych europejskich wpływów z rodzimymi elementami wśród których rytm zajmuje miejsce szczególne. Wciąż mam w uszach kapitalne Fuga y misterio Piazzolli porywające kunsztem warsztatu kompozytorskiego i olbrzymią emocją. Właśnie emocja i ekspresja jaką nasycili artyści swe interpretacje były głównymi walorami wczorajszego wieczoru w Filharmonii. Tamara Granat i Adrian Kreda sprawili, że poczuliśmy atmosferę gorącej latynoskiej nocy. W opozycji do nasyconej namiętnością muzyki argentyńskiej zabrzmiały bisy: cudownie lekkie, jak bibelot z saskiej porcelany, stylowe Rondo z Sonaty C-dur KV 19 Mozarta i romantyczny temat z filmu La la land Justina Hurwitza.
A na marginesie, w czasie koncertu uzmysłowiłam sobie że nie słyszę odgłosów ulicy. Czy w deszczowy wieczór było tak cicho na Zwierzynieckiej, czy też to zasługa remontu? Sprawdzę w najbliższych tygodniach.